Pocięte palce, paznokcie pięknie opiłowane na szlifierce, kwasy "wżarte" w dłonie...tak wygląda bilans strat po kursie witrażu :-) ale zysków znacznie więcej....między innymi wróciła ze mną sowa, z której jestem niezmiernie dumna, choć wiem, że nie jest doskonała, trzy witrażowe aniołki, fusingowa ważka, ptaszek i zawieszka, obrazek z wytrawionego szkła, mozaikowy anioł...nowa wiedza, troszkę doświadczenia i nowe znajomości - ludzi pozytywnie zakręconych na sztukę i rękodzieło.
Oto kilka z zdjęć z placu boju:
Dodam tylko, że jeśli ktoś chciałby nauczyć się jakiegoś rękodzieła, i poznać jego podstawy, to szczerze polecam kursy w Łucznicy. Gwarantuję, że na pierwszym stopniu się nie skończy i będziecie chcieli tam wracać, nie zależnie czego będziecie się uczyć , a jak skończą się stopnie jednego kursu to wrócicie na inny...ja byłam na ceramice (dwa stopnie) teraz na witrażu ( jeden stopień), są również wiklina, papier czerpany, filc, malowanie na jedwabiu, drewniane zabawki, tkanina artystyczna, filcowania....i wiele wiele innych. A miejsce jest tak urokliwe, że magnetyzuje swoją prostotą i twórczym duchem, który mobilizuje wszystkich kursantów ;-).
piękne prace! pobytu w Łucznicy zazdraszczam, bo uwielbiam tam kursować :). może kiedyś uda nam się tam spotkać. serdeczności ślę. sowa - bomba!
OdpowiedzUsuńczekałam na Twój komentarz i opinię, bo wiem, że wiesz coś o tym:-) Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJakie piękne! Gratuluję odważnego wejścia w szklany świat :)
OdpowiedzUsuńwitam pozdrowienia z katowic jakoś nie widziałem tych ran na rękach szkoda że wyjechałaś wcześniej na zakończenie było bardzo wesoło .marian
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Ci wyszło :)
OdpowiedzUsuńTeraz ja Ciebie odwiedzam :-) Widzę, że Tobie również Łucznica służy!!! Witrażyki przepiękne!! Jak już przejdę przez wszystkie stopnie ceramiki to odwiedzę witraż! Piękne! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń